Post by Łukasz on Jul 8, 2018 17:19:58 GMT
Spotkałem w szpitalu rok temu tylko jedną osobę która stworzyła kompletny świat w swojej głowie, nie miała co prawda pamięci nowych rzeczy, ale perfekcyjnie odtwarzała wydarzenia i informacje ze swojego świata.
Andrzeja mottem było: "zbudujmy silniki ze stali", jego umysł zdawał się tworzyć świat piekła. Mówił że był na Księżycu, że podróżował tam swoją wyobraźnią, że raz miał wypadek samochodowy ale był nieśmiertelny i przeżył.
Dużo z nim rozmawiałem o jego świecie, twierdził na przykład że jest 12 planet odpowiadającym 12 pierwiastkom (żelazo, węgiel, azot, tlen, fosfor, fluor, glin, siarka, kobalt, nikiel, iryd, mangan lub magnez), szczegółów nie mówił. Modlił się do wody. Twierdził że piekło patrzy przez szum promieniowania tła na telewizorze i tam są dwa miecze: jednosieczny i obusieczny. Każdy składał się z odpowiedniej liczby punktów na kartce.
Mówił też że eksplozje fal elektromagnetycznych w powietrzu przesuwają technologię do przodu. Twierdził że stworzył szpital dla chorych według mojego planu. Diabły przez cały czas pracują tworząc te miecze.
Lubił pić mocną kawę bez cukru i rozmawiał z fusami, dopalał końcówki petów i zawsze kucając pilnował kosza na śmieci w palarni. Był nikim, ale jego świat był strasznie złożony. Raz mówił że nad szpitalem był statek kosmiczny. Mówił też że piekło jest w ziemi, a jego kolega wydobył masę wybuchowego węgla i zbudował z niego stos.
Raz czarował wokół mnie pół nocy, raz głowa go rozbolała i zaprowadziłem go do dyżurku pielęgniarek po tabletkę przeciwbólową i czuwałem do 11 bo tak kazały aż przestało go boleć i zasną. Na koniec przed wyjściem dałem mu gałązkę i zaczarował że będę zdrowy.
W końcu odnalazł swoich rodziców którzy wyciągnęli go ze szpitala.
Rozmów z nim najbardziej mi brakuje po wyjściu ze szpitala.
Piszę o tym ponieważ był moim przyjacielem na oddziale.
Andrzeja mottem było: "zbudujmy silniki ze stali", jego umysł zdawał się tworzyć świat piekła. Mówił że był na Księżycu, że podróżował tam swoją wyobraźnią, że raz miał wypadek samochodowy ale był nieśmiertelny i przeżył.
Dużo z nim rozmawiałem o jego świecie, twierdził na przykład że jest 12 planet odpowiadającym 12 pierwiastkom (żelazo, węgiel, azot, tlen, fosfor, fluor, glin, siarka, kobalt, nikiel, iryd, mangan lub magnez), szczegółów nie mówił. Modlił się do wody. Twierdził że piekło patrzy przez szum promieniowania tła na telewizorze i tam są dwa miecze: jednosieczny i obusieczny. Każdy składał się z odpowiedniej liczby punktów na kartce.
Mówił też że eksplozje fal elektromagnetycznych w powietrzu przesuwają technologię do przodu. Twierdził że stworzył szpital dla chorych według mojego planu. Diabły przez cały czas pracują tworząc te miecze.
Lubił pić mocną kawę bez cukru i rozmawiał z fusami, dopalał końcówki petów i zawsze kucając pilnował kosza na śmieci w palarni. Był nikim, ale jego świat był strasznie złożony. Raz mówił że nad szpitalem był statek kosmiczny. Mówił też że piekło jest w ziemi, a jego kolega wydobył masę wybuchowego węgla i zbudował z niego stos.
Raz czarował wokół mnie pół nocy, raz głowa go rozbolała i zaprowadziłem go do dyżurku pielęgniarek po tabletkę przeciwbólową i czuwałem do 11 bo tak kazały aż przestało go boleć i zasną. Na koniec przed wyjściem dałem mu gałązkę i zaczarował że będę zdrowy.
W końcu odnalazł swoich rodziców którzy wyciągnęli go ze szpitala.
Rozmów z nim najbardziej mi brakuje po wyjściu ze szpitala.
Piszę o tym ponieważ był moim przyjacielem na oddziale.